Instytucje mikrofinansowe w Europie przeszły ciernistą drogę od firm, które pożyczały wszystkim, do fintechów z zaawansowanymi systemami scoringowymi i sztuczną inteligencją. Co dalej z branżą?
Rynek organizacji mikrofinansowych aktywnie rozwija się w niemal każdym zakątku globu. Być może szybkie tempo wzrostu tego segmentu wynika z dużego zapotrzebowania na mikro finansowanie ze strony ludności. Jednak aby konkurować z tradycyjnymi bankami, MIF muszą być tak wydajne, jak to tylko możliwe. W tym celu firmy aktywnie wprowadzają nowe technologie, w tym algorytmy do analizy i przetwarzania danych.
Podczas gdy kraje europejskie były liderami w sektorze finansowym, systematycznie rozwijając swoje usługi bankowe od kilku stuleci, szybki rozwój Internetu i rynku gadżetów mobilnych doprowadził do pojawienia się silnych graczy również w krajach mniej rozwiniętych.
Przez długi czas Europa ustępowała Stanom Zjednoczonym pod względem rozwoju sektora bankowego i jakości usług, co można w dużej mierze wytłumaczyć brakiem konkurencji spowodowanym monopolizacją państwową. Obecnie sytuacja znacząco zmieniła się na lepsze.
Zła reputacja-dobre perspektywy
W Europie MIF mają bardzo negatywny wizerunek. Jest to częściowo wina samych firm: na etapie powstawania i kształtowania się branży mikro finansów na rynku działało wiele pozbawionych skrupułów i nieprofesjonalnych organizacji. Interakcje z pożyczkobiorcami były dość surowe i czasami towarzyszył im jawny bandytyzm ze strony windykatorów.
Klienci nie zawsze rozumieli, w co się pakują, gdy podpisywali umowę pożyczki, ponieważ ukryte warunki były celowo napisane drobnym drukiem. Jednocześnie nowy segment był praktycznie nieuregulowany prawnie. Czy można się dziwić, że branża zyskała złą reputację, która daje o sobie znać nawet, teraz gdy z inicjatywy Banku Centralnego powstała pula firm uznanych za godne zaufania?
Finansowa frywolność
Nie ma wątpliwości, że ogólny poziom wiedzy finansowej wśród ludności w USA jest wyższy niż w Europie, co można wyjaśnić wieloma przyczynami. Na przykład w Stanach Zjednoczonych ludność, w przeciwieństwie do Europy, jest operatorem fiskalnym. Ludzie są przyzwyczajeni do samodzielnego liczenia swoich pieniędzy i składania sprawozdań państwu. W Europie część odliczeń podatkowych spada na barki pracodawców, którzy potrącają je z pensji pracownika, zanim trafią na jego kartę bankową.
Z jednej strony opcja ta jest oczywiście wygodna dla pracownika, ale wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze swojej roli w kształtowaniu budżetu kraju, przez co nie zwraca uwagi na efektywność wydatkowania tych środków przez państwo.
Z drugiej strony, niektórzy Rosjanie są dość niedbali o swój osobisty lub rodzinny budżet. Nic więc dziwnego, że wygodny instrument finansowy zyskał w Europie negatywną reputację. Jednak sytuacja stopniowo się poprawia dzięki działaniom regulatora i coraz więcej kredytobiorców korzysta z produktów MIF zgodnie z ich przeznaczeniem.
Komentarze